poezja smaczku i goryczki...
Komentarze: 7
Na pare dni wprowadzilem sie do domku rodzinnego, z mojego syfu(ale wlasnego), ojciec wyjechal z kochanka nad morze i niebedzie go jeszcze dlugo, a mi sie juz za bardzo niechce pic, ale z checia bym zapalil. Oj kurewsko, ale w domu sie nie jara, a na dworze popierdala deszczyk, wiec albo knajpa - a tam znowu picie - albo dom i bez faji... ojojojoj... trudny wybor, tym bardziej ze niechcialbym robic tego matce, ze wchodze do domu nawalony jak meserszmit, bo w tej knajpie i z tymi ludzmi to nawet golizna portfela nic nie pomoze - zawsze jest motyw ze oddasz jak bedziesz mial... popracowalem sobie troszke dzisiaj, bylo fajno, ale dostalem w dupe bo naraz bylo pare duzych zamowien, kazde w inna strone... ojojojoj.... no ale mam chociaz na to zeby sie nie zapozyczac... a jak juz to wiem kiedy oddam... Wkurwiaja mnie ludzie pokroju mojego znajomego (ze tak sie wyraze), ktorzy nie maja i dobrze wiedza o tym ze nie beda mieli kasy a i tak pozyczaja, a jak sie potem baranowi zdarzy jakas fucha, to zamiast oddac dlugi to ciagnie nalewe z kolesiami a potem wniebowziety, niczym PAW wchodzi do knajpy, chwali sie wszystkim ze zarobil latwa forse i ze tak samo latwo ja przepil... No po prostu kretynizm do potegi, w zakladach psychiatrycznych takich jest nawet niewielu... chociaz tak bardzo mi sie chce jarac ze chyba pojde ale tylko na jedno pifko Qflove, albo nie pozwole sobie zareklamowac to co tygryski lubia najbardziej pifko Żywiec... poezja smaczku i goryczki... ojojoj, ja juz wiem ze na jednym sie nie skonczy... no coz, przepraszam mamo! papa.
Dodaj komentarz