lip 05 2002

Kumpel czy przyjaciel???


Komentarze: 3

A ja mam jutro biopsje, nie nawalilem sie, mamuska sie ucieszyla, chociaz niewiem z czego, bo gdybym sie nawalil to bym dodralowal do swojej chaty... w koncu po cos jest.

No wlasnie kumpel, czy przyjaciel???  Kryje go przed moim kuzynem, ktory jest jego przyjacielem, ale on potajemnie spotyka sie z jego siostra (moja kuzynka), niedlugo wyplywa w 6-cio miesieczny rejs, moj kuzyn niedlugo wraca z takowego rejsu, ja w oczach kuzyna o niczym nie wiem... a dzisiaj... KURWA, JA PIERDOLE, FAFLUHTEN SZAJZEN... ONI PRZYJECHALI DO MNIE, CHOC NIE RAZ POZYCZALEM IM MOJE MIESZKANKO i mowia "stary daj fajke" wiec daje i sie pytam co robimy (jak zawsze, wszystko razem) a oni mi "no i na razie".

tylko jeden tekszt piosnki nieznanego mi autora przychodzi do glowy:

"Co rozumiesz przez slowo przyjazn?

Czy doceniasz jej sens?

Czy myslisz ze czeka za kazdym progiiem

CZy latwo znalezc ja jest sam dobrze wiesz

 

Wiec nie pytaj mnie czy przyjaciela kocha sie

Bo przeciez on wezmie twoj bol

Rozjasni to co cimna strona bylo

Pomoze przetrwac ci trudne chwile

 

A kiedy masz juz przyjaciela

Uwazaj bys nie stracil nigdy go

Badz zawsze wierny slowem mu

Zastanow sie czy warto jest

 

I nie pytaj mnie czy przyjaciela kocha sie

Bo przecierz on wezmie twoj bol

Rozjasni to co ciemna strona bylo

Pomoze przetrwac ci trudne chwile..."

 

Pisalem ten tekst z pamieci, wiec moze byc z bledami, ale sens jest zachowany... moze nie do pelna opisalem sytuacje moja, mojej kuzynki i mojego kumpla, ale i tak nie licze na wpisy, wybwbeszam sie sam dla siebie, i na pewno nie pod publike... A co do przeklinania to lubie i bede to robil, bo ktos mi kiedys powiedzial ze jak na faceta to robie to z gracja baletnicy... (i nie byl to jakis pedal tylko... R.).

O Boze, jak ja bym chcial zeby do mnie wrocila, ale ona ma juz kogos, i ... ja niewiem czy ona wymaga odemnie 6-cio miesiecznej walki o nia, czy ja jestem maszyna? , terminatorem, robocop'em, czy czyms podobnym, kocham ja ale nie bede sie upadlal...ale na prawde, jak bym jej nie nawrzucal na tym blogu, tak ja kocham ponad zycie i jak teraz do mnie zadzwoni ze ten jej terazniejszy gach jej cosik zrobil zlego to mu ryja urwe...

No dobra sorry... ale  w 1-wszym wpisie jest wyraznie ze bedzie o niej duzo, przynajmiej dopoki sie nie wylecze (z niej).

A jutro biopsja... od tego zalezy (no nie tylko od tego) czy pojade do Ohio, czy nie... oby bylo dobrze... i ja wierze (oni tancza wciaz, oni zyja swoim zyciem...) ze bedzie dobrze, bo gorzej byc nie moze, kiedy mdleje co najmiej raz  na dzien, ojojoj... tak to bywa, juz nie pada, ide zajarac, i po pifko, lepiej sie usnie. Wezme psa, co by mamuska sie nie plula ze wychodze po pierwszej (chociaz ile ja mam lat? ale nie jestem u siebie). papa

 

mozejuzwiem : :
osóbka
05 lipca 2002, 00:00
Nie będziesz się upodlał? A czy kochasz do granic możliwości? Jeśli tak to nie warto patrzeć na to w ten sposób bo możesz starcić Ją bezpowrotnie a wtedy nawet upodlenie nie pomoże. Przemyśl sobie co właściwie do niej czujesz, czy warto dla niej stracić nwet honor,może Ona czeka na jakiś gest z twojej strony. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę powodzenia
05 lipca 2002, 00:00
.:to co w sercu było...a może i nadal jest...na zawsze zostanie więc o niej nigdy nie zapomnisz a najwyżej zapomni o niej twój mózg a nie serce i dusza...a co do przeklinania jeśli się to komuś nie podoba to przecież nie zmuszasz go do czytania swojego bloga :) więc walić ludzi którzy mają jakieś wąty!powodzenia na biopsji!!:.
05 lipca 2002, 00:00
.: a tak na marginesie to nie wiem czy zauważyłeś że przestałeś komętować swoje notki :)... aha heh fajnie dosmażyłeś sexgirl!!pokłony!!:.

Dodaj komentarz